My Photo
Name:
Location: Wrocław, Poland

Tuesday, February 24, 2009

Immanencja: jakieś życie

                       
Gilles Deleuze
                                                   
                                            Immanencja: jakieś życie



   Czym jest obszar transcendentalny? Można odróżnić go od doświadczenia o tyle, o ile nie odnosi się do żadnego przedmiotu ani nie należy do żadnego podmiotu empirycznego przedstawienia. Jest zatem dany jako czysty bezpodmiotowy strumień świadomości, jako przedrefleksyjna, nieosobowa świadomość, albo jako jakościowe trwanie świadomości bez jaźni. Definiowanie transcendentalnego za pomocą bezpośrednich danych może wydawać się osobliwe, ale używam terminu empiryzm transcendentalny, aby odróżnić go od wszystkiego, co składa się na świat podmiotu i przedmiotu. W takim transcendentalnym empiryźmie jest coś surowego i potężnego. Oczywiście nie chodzi o element doznania (jak w prostym empiryźmie), ponieważ doznanie odcina zaledwie skrawek w ciągłym strumieniu świadomości absolutnej. Chodzi tu raczej o przejście od jednego doznania do kolejnego: dwa doznania mogą być zbliżone tylko jako stawanie się, jako wzrost lub spadek mocy, wielkość wirtualna. Zatem obszar transcendentalny musi zostać określony przez bezpośrednią świadomość bez przedmiotu ani jaźni, jako ruch który nie zaczyna się ani nie kończy. Zwłaszcza spinozjańska koncepcja tego przejścia czy wielkości mocy, opiera się na świadomości.
   Lecz relacja obszaru transcendentalnego do świadomości jest tylko pojęciowa. Świadomość staje się faktem pod warunkiem, że jednocześnie wytwarza podmiot i jego przedmiot; oba poza obszarem, i oba dane jako "transcendenty". Z drugiej strony, świadomości nie można w żaden sposób odsłonić tak długo, jak długo przemierza ona (z nieskończoną prędkością, wszędzie rozproszona) obszar transcendentalny. Faktem jest ze świadomość wyraża się tylko, gdy zostaje odzwierciedlona w podmiocie odnoszącym ją do swoich przedmiotów. Dlatego właśnie nie możemy obszaru transcendentalnego definiować przez świadomość- która pomimo tego że jest z nim współrozciągła, unika odsłonięcia.
   "Transcendentalny" to nie to samo, co "transcendentny". Bez świadomości, obszar transcendentalny można określić, jako czysta płaszczyznę immanencji, ponieważ wymyka się on każdej transcendencji: zarówno podmiotu, jak przedmiotu. Absolutna immanencja znajduje się w sobie- nie ma jej w niczym innym, ani nie można jej niczemu przyporządkować- nie zależy ona od przedmiotu, ani nie należy do podmiotu. U Spinozy immanencja nie jest immanentna substancji, wręcz przeciwnie, substancja i jej modusy znajdują się w immanencji. Jesteśmy świadkami wynaturzenia transcendentalności, prezentującej się jako podwojenie doświadczenia (tak dzieje się u Kanta), zawsze gdy czynimy z immanencji atrybut podmiotu i przedmiotu, które same wypadają poza płaszczyznę: podmiot tworzy się jako uniwersalny, a przedmiot jako jakikolwiek przedmiot. Jesteśmy także świadkami zniekształcenia immanencji, zawierającej się teraz w transcendentnym. Immanencji nie można oddać jako Pewnej Rzeczy, jedności zwierzchniej nad wszystkimi rzeczami, ani jako Podmiotu działającego poprzez uskutecznianie syntezy rzeczy. Możemy mówić o płaszczyźnie immanencji, tylko gdy immanencja jest immanentna wyłącznie sobie samej. Obszar transcendentalny nie może być definiowany za pomocą świadomości, tak jak płaszczyzna immanencji nie może zostać zdefiniowana przy pomocy jakiegoś Podmiotu lub jakiegoś Przedmiotu, które byłyby zdolne ją w sobie zawrzeć.
   O czystej immanencji powiemy, że jest jakimś życiem- i niczym więcej. Nie jest immanentna życiu, ponieważ jest ona samym życiem. Życie jest swoistą immanencją immanencji: absolutną immanencją, jest całkowitą mocą, zupełnym błogostanem. Fichte, dochodząc w swojej późnej filozofii do przezwyciężenia aporii podmiotu i przedmiotu, ukazuje obszar transcendentalny jako jakieś życie, niezależne od Bycia i nie  poddane Działaniu: absolutna bezpośrednia świadomość, której właściwe działanie nie odnosi się do bycia, lecz jest nieustannie ugruntowywane w życiu. Obszar transcendentalny staje się prawdziwą płaszczyzną immanencji, ponownie wprowadzając spinozyzm do najbardziej elementarnej operacji filozofowania. Czy coś podobnego nie dzieje się w późnym projekcie filozoficznym Maine de Birana (tak wyczerpującym, że niedokończonym), kiedy poniżej transcendencji wysiłku odkrył życie absolutne i immanentne? Obszar transcendentalny definiujemy przez płaszczyznę immanencji, a płaszczyznę immanencji przez życie.
   Czym jest immanencja? Jakimś życiem... Nikt nie opisał życia lepiej niż Charles Dickens, traktujący przedimek nieokreślony ("a" w "a life") jako wskaźnik czegoś transcendentalnego. Oto łajdak pogardzany przez wszystkich znalazł się na łożu śmierci, i nagle wszyscy obarczeni opieką nad nim okazują pilność, szacunek, a nawet miłość dla ostatnich znaków życia człowieka. Każdy uważa ocalenie go za swoja sprawę. W rezultacie, w głębinach śpiączki niegodziwiec czuje, jak coś miękkiego i słodkiego przenika jego duszę. Jednak kiedy wraca do zdrowia, dobroczyńcy stają się zimni, a on sam odnajduje dawną wulgarność i podłość. Pomiędzy życiem i śmiercią istnieje moment, gdy życie jest zaledwie igraniem ze śmiercią. Życie jednostki toruje drogę życiu nieosobowemu chociaż szczególnemu, ustanawia czyste zdarzenie wolne od przypadków życia wewnętrznego i zewnętrznego, czyli od subiektywności i obiektywności wydarzenia: "homo tantum" z którym każdy sympatyzuje, i który osiąga rodzaj chwalebności; jakaś istność, która już nie jest indywiduacją, lecz wyszczególnieniem. Życie czystej immanencji poza dobrem i złem- neutralne, skoro podmiot tylko ucieleśnia je pośród rzeczy, sprawiając że coś jest dobre lub złe. Życie jednostki jest przyćmione przez szczególne immanentne życie człowieka, który nie ma imienia a jednak nie można pomylić go z kimś innym. Pojedyncza istota, życie...
    Życie nie powinno być ograniczone do chwili, kiedy indywidualność stawia czoła powszechnej śmierci. Ono jest wszędzie, w każdym momencie przemierzanym przez żyjący podmiot,  mierzonym przez doświadczane przedmioty: immanentne życie przenoszące zdarzenia lub jednostkowości, które są tylko aktualizowane w podmiotach i przedmiotach. To nieokreślone życie nie posiada momentów, jakkolwiek mogłyby być sobie bliskie, ale tylko międzyczasy, między-momenty. Nie przybywa, nie następuje- raczej przedstawia ogrom pustego czasu, w którym widzimy zdarzenie (mające nadejść i już przeszłe) w absolucie bezpośredniej świadomości. W swoich powieściach, Lernet-Holenia umieszcza zdarzenie w międzyczasie mogącym połykać całe regimenty. Jednostkowości lub zdarzenia konstytuujące życie współistnieją z wypadkami tego życia, i odpowiadają mu, chociaż nie są rozmieszczone i rozdzielone w ten sam sposób. Odnoszą się do siebie w całkiem inny sposób niż jednostki. Wydaje się nawet, że poszczególne życie może obejść się bez żadnej indywidualności, nawet bez indywidualizujących współczynników. Na przykład, wszystkie niemowlęta są do siebie podobne, zupełnie nie posiadając indywidualności. Mają za to jednostkowości: uśmiech, gest czy grymas nie są subiektywnymi cechami, ale zdarzeniami. Niemowlęta są przenikane przez immanentne życie, będące czystą mocą a nawet wzniosłością w chwilach słabości, cierpienia. To co w życiu nieokreślone przestaje takim być, o ile zajmuje płaszczyznę immanencji, o ile konstytuuje elementy obszaru transcendentalnego (jakkolwiek jednostkowe życie pozostaje nieodłączne od uwarunkowań empirycznych). Nieokreśloność jako taka, nie jest znakiem empirycznej nieokreśloności, lecz uwarunkowaniem immanencji, warunkowalnością transcendentalną. Przedimek nieokreślony nie oznacza nieokreśloności osoby, jeżeli jednocześnie nie jest uwarunkowaniem poszczególności. (Jakieś) JEDNO nie jest transcendentnym, mogącym zawierać nawet immanencję, ale immanentnym zawartym w polu transcendentalnym. JAKIEŚ (Jedno) jest zawsze wskaźnikiem wielości: jakieś zdarzenie, jakaś osobliwość, jakieś życie... Zawsze można przywołać coś transcendentnego, wykraczającego poza płaszczyznę immanencji lub coś przypisującego ją sobie. Niemniej cała transcendencja jest ustanowiona wyłącznie w strumieniu immanentnej świadomości należącej do płaszczyzny. Transcendencja jest zawsze wytworem immanencji.
   Życie zawiera tylko wirtualia. Jest złożone z wirtualności, zdarzeń, osobliwości. Wirtualnym nie nazywam czegoś, czemu brakuje realności. Raczej, wirtualne zostaje włączone w proces aktualizacji, gdy nachodzi na płaszczyznę, dającą mu  właściwą rzeczywistość. Immanentne zdarzenie aktualizuje się w stanie rzeczy i w stanie przeżytego doświadczenia, a stany te powodują zdarzenie. Płaszczyzna immanencji aktualizuje się w jakimś przedmiocie i w jakimś podmiocie, którym sama się przypisuje. Jednak przedmiot i podmiot mogą być oddzielone od swoich aktualizacji: płaszczyzna immanencji jest wirtualna, o ile zapełniające ją zdarzenia są wirtualnościami. Zdarzenia, poszczególności udzielają płaszczyźnie swojej pełnej wirtualności, tak jak płaszczyzna immanencji daje wirtualnym zdarzeniom ich pełną realność. Zdarzeniu ujmowanemu jako niezaktualizowane (nieokreślone) niczego w ogóle nie brakuje. Wystarczy umieścić je w relacji do  współczynników: obszaru transcendentalnego, płaszczyzny immanencji, życia, kilku osobliwości. Rana wciela się, aktualizuje się w stanie rzeczy lub w przeżytym doświadczeniu. Jednakże sama w sobie jest czystą wirtualnością na płaszczyźnie immanencji, prowadzącej nas ku życiu. Moja rana istniała przede mną... Nie transcendencja rany jako wyższa aktualność, lecz zawsze jej wirtualność wewnątrz środowiska (obszaru albo płaszczyzny). Istnieje wielka różnica- pomiędzy wirtualnościami, określającymi immanencję obszaru transcendentalnego, a możliwymi formami aktualizującymi je i przemieniającymi w coś transcendentnego.

0 Comments:

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home