My Photo
Name:
Location: Wrocław, Poland

Saturday, January 26, 2013

O liniach


Gilles Deleuze

                                                   O liniach


   Jako jednostki oraz grupy, składamy się z bardzo zróżnicowanych linii. Pierwszy rodzaj dzieli nas na odcinki, i jest to sztywna segmentacja. Istnieje wiele linii tego rodzaju: rodzina-zawód, praca-wypoczynek, rodzina-a później szkoła-a później wojsko-a później praca-a później emerytura. Za każdym razem, od segmentu do segmentu, mówią nam: "nie jesteś już niemowlakiem"(w domu), "nie jesteś w domu"(w szkole); "nie jesteś już w szkole"(w wojsku),... Dokładnie określone segmenty przecinają nas na wszelkie możliwe sposoby. Wiązki podzielonych na odcinki linii rozchodzą się we wszystkich kierunkach. Jednocześnie mamy swoje, jakby molekularne, linie dużo delikatniejszej segmentacji. Nie chodzi o to, że są bardziej intymne czy osobiste- biegną zarówno przez społeczności i grupy, jak przez jednostki. Biegną wśród drobnych modyfikacji, kreślą objazdy, szkicują wzloty i upadki. Precyzyjnie wyznaczają kierunki nieodwracalnych procesów. Nie są to molarne linie podzielone na odcinki, lecz molekularne przepływy z progami lub kwantami. Na drugim rodzaju linii mają miejsce mikro-przemiany, przebiegające w innym rytmie niż nasza "historia".Profesja jest sztywnym segmentem,ale też tym co nie zbiega się w spójny odcinek- przyciąganiami i odpychaniami , ukrytymi formami szaleństwa odnoszącymi się do społecznej władzy. Trzeci rodzaj linii jest jeszcze dziwniejszy. Tutaj coś wyrywa nas z naszych segmentów i progów, i popycha w kierunku nieznanego, nieprzewidywalnego przeznaczenia. W pewnym senie jest to najprostsza abstrakcyjna linia, a w innym jest najbardziej złożona, zawiła. Linia grawitacji albo prędkości, linia przelotu albo największej pochyłości. Odrywa się ona od dwóch pozostałych rodzajów, ale zdarza się że to one się z niej wyłaniają. Wtedy linia przelotu staje się przeciwieństwem przeznaczenia. Niektórzy ludzie żyją na wszystkich trzech rodzajach, inni na dwóch albo jednym. Nie tylko linie papilarne są skomplikowane.Tą immanentną złożonością zajmuje się nauka o liniach: schizoanaliza zwana też mikropolityką, pragmatyką, diagramatyzmem, kartografią albo rizomatyką. Nauka zajmująca się liniami przebiegającymi między grupami i między jednostkami.
    We wspaniałym krótkim opowiadaniu Fitzgerald pokazuje, że życie zawsze przebiega w kilku rytmach, w kilku prędkościach. Sam Fitzgerald był żywym dramatem, określającym egzystencję jako wyniszczający proces. Tekst jest ponury, a jednak z każdego zdania wyziera miłość. Wielkość autora objawia się tam, gdzie mówi on o utracie genialności. Najpierw omawia obszerne segmenty: bogaty-ubogi, młody-stary, sukces-utrata sukcesu, zdrowie-choroba, miłość-wysychanie miłości, twórczość-bezpłodność. Są one związane ze społecznymi zdarzeniami: kryzys ekonomiczny, krach giełdowy; wzrost znaczenia kina, wypierającego powieść; tworzenie się faszyzmu. Mamy przedstawione bardzo heterogeniczne elementy, które łączą się i przenikają. Ich wzajemną relację Fitzgerald nazywa "cięciem". Nie jest tu istotny kierunek rozciągania się linii: degradacja czy sukces. Życie pełne sukcesów nie musi być najlepsze. Wśród tych samych segmentów rozgrywają się dwa amerykańskie sny: od zamiatacza ulic do milionera- i z powrotem. Następnie opisane zostają "pęknięcia", bardzo różniące się od cięć. Zdarzają się one, gdy na pierwszej linii wszystko idzie dobrze. Rozchodzą się "jak pęknięcia na talerzu" i są ukryte, niedostrzegalne. Określają nasze progi wytrzymałości i oporu. Na przykład, pewnego dnia nie możesz znieść tego z czym wcześniej się godziłeś: zmieniła się dystrybucja pragnień, relacje szybkości i powolności, pojawił się nowy rodzaj niepokoju albo nowa pogoda ducha. Drobne pęknięcia zdarzają się na przekór wszystkiemu: gdy jesteśmy najzdrowsi, mamy zapewnione bogactwo, nasz talent jest podziwiany. Czasem z kolei, kiedy na pierwszej linii wszystko się wali, odczuwamy tylko wielką ulgę. To że przestajemy coś znosić, może oznaczać postęp, może być emocjonalnie i politycznie poprawne. Może być również znakiem starzenia się albo początkiem paranoi. Zmieniamy się i starzejemy na wiele sposobów. Musimy zapamiętać, że "giętka" linia nie jest bardziej osobista czy intymna od "sztywnego" odcinka. Mikro-pęknięcia bywają zbiorowe, tak jak makro-cięcia bywają osobiste. Na trzecim rodzaju linii zdarzają się "zerwania": nic się nie dzieje a jednak wszystko się zmienia. Nie ma tu długich odcinków ani dalekich podróży. Nie ma też tajemniczych przemian z ich ruchomymi, płynnymi progami. Można za to powiedzieć, że zostaje przekroczona "absolutna" granica. Nie masz już sekretów i stajesz się "jak każdy inny", niedostrzegalny, ukryty. Pozostając w miejscu odbywasz dziwną podróż. Mimo innego tonu, przypomina to opis rycerza wiary, jaki przedstawił Kierkegaard. Taki rycerz nie ma ani segmentów rezygnacji, ani giętkości poety czy tancerza. Trudno go rozpoznać. Przypomina mieszczanina, poborcę podatków, kupca. Trudno rozpoznać czy tańczy, idzie, czy stoi w miejscu. Osiąga pewną nietykalność, jego miłość oznacza porzucenie miłości i porzucenie ego. Pozostaje tylko abstrakcyjna linia, niedostrzegalny ruch. Wewnętrzny ruch, którego początku nie można wskazać(...)  
    Kleist wyróżnił trzy rodzaje linii w doskonałym eseju o lalkarzu. Pierwszy rodzaj linii składa się z wyraźnych odcinków, odpowiadających momentom opowieści przedstawianej przez marionetki. Kolejny rodzaj tworzą ruchy przedstawiające, giętkie odcinki następstwa gestów lalki: na przykład, krzywe odzwierciedlające podniesienie ramienia albo opuszczenie głowy. Po trzecie, lalkarz wykonuje ruchy, które nie przedstawiają odpowiadających im wyrażonych figur: porusza marionetką wzdłuż pionowej linii, przemieszczając jej środek ciężkości lub raczej centrum lewitacji. Oto całkowicie abstrakcyjna linia, w żadnym wypadku nie figuratywna ani tym bardziej symboliczna. Jest tym bardziej rzeczywista, im słabsze binarne relacje łączą ją z konkretnymi ruchami marionetki(...)

0 Comments:

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home