My Photo
Name:
Location: Wrocław, Poland

Saturday, February 2, 2013

Leibniz: percepcja w fałdach


Gilles Deleuze

                               Percepcja w fałdach


    Muszę posiadać ciało- jest to moralny obowiązek, postulat. I po pierwsze, muszę posiadać ciało, ponieważ żyje we mnie coś niejasnego. Już od tego pierwszego argumentu objawia się wielka oryginalność Leibniza. Nie chodziło mu o to, że tylko ciało wyjaśnia to, co niejasne w umyśle. Wręcz odwrotnie, umysł jest niejasny, głębie umysłu są mroczne- i ta jego mroczna natura wyjaśnia i wymaga ciała. "Pierwotną materią" nazwiemy naszą bierną moc albo ograniczenie naszej aktywności. Twierdzimy, że nasza pierwotna materia potrzebuje rozciągłości; potrzebuje także oporu, przeciwieństwa; i potrzebuje jeszcze zindywidualizowanego warunku posiadania własnego ciała. Istnieje nieskończoność indywidualnych monad i każda wymaga indywidualnego ciała. Ciało jest jakby cieniem rzucanym na każdą monadę przez wszystkie pozostałe. Musimy posiadać ciało, ponieważ jest w nas coś niejasnego. Jednak to, co jest niejasne wcale nie postuluje ciała. W miejsce kartezjańskiej fizycznej indukcji Leibniz wstawia moralną dedukcję.
    Ten argument toruje drogę kolejnemu, który wydaje się mu przeczyć, i jest jeszcze oryginalniejszy. Otóż, musimy mieć ciało, ponieważ nasz umysł posiada uprzywilejowaną- jasną i wyraźną- strefę ekspresji. Teraz ta jasna strefa jest warunkiem posiadania ciała. Leibniz doszedł do twierdzenia, że wszystko co wyrażam w jasny sposób, "odnosi się do mojego ciała". Jeśli monada/Cezar jasno wyraża przekroczenie Rubikonu, to jest tak dlatego, że jej ciało jest z rzeką w relacji bliskości. U wszystkich monad strefa jasnej ekspresji zbiega się z bezpośrednim otoczeniem ciała.
    Many tu usprawiedliwione (w pewnym stopniu) odwrócenie przyczynowości. Nic nie przeszkadza w rekonstrukcji zasadniczego porządku dedukcji: (1) Każda monada łączy pewną ilość bezcielesnych, idealnych zdarzeń. Opisujemy je zdaniami typu:"Cezar przekracza Rubikon", "On został zamordowany przez   Brutusa". (2) Te niepowtarzalne zdarzenia, zawarte w monadzie jako pierwotne predykaty, stanowią jej strefę jasnej ekspresji, jej "podgromadę". (3) Muszą się one odnosić do ciała należącego do tej monady oraz wcielają się w ciała bezpośrednio na nie działające. Krótko mówiąc, monada musi posiadać ciało, ponieważ ma jasną strefę ekspresji. Strefa ekspresji ustanawia relację z ciałem. Nie jest to jeden z wielu rodzajów powiązania, lecz źródłowa relacja wytwarzająca swoje własne "relatum". Musimy mieć ciało, które od narodzin do śmierci przemierza i eksploruje strefę jasności.
    Zmagamy się z dwiema trudnościami. Dlaczego wymaganie posiadania ciała czasem opiera się na zasadzie pasywności, na niejasności i mętności- a czasem na aktywności, na jasności i wyrazistości. A w szczególności, w jaki sposób istnienie ciała wywodzi się z tego, co jasne i wyraźne? Sumę ruchów ciała znamy przecież tylko bardzo niejasno. Już Arnauld zapytał: jak zatem to, co wyrażam jasno i wyraźnie może mieć cokolwiek wspólnego z ciałem?
    Osobliwości przynależne monadzie rozciągają się aż do sąsiedztwa innych monad. Zatem odzwierciedla ona cały świat, chociaż niejasno i niewyraźnie. Największe głębie monady są mroczne. Nieskończony świat nie istnieje poza wyrażającymi go skończonymi monadami. Jest w nich zawarty w formie percepcji albo przedstawień- aktualnych, nieskończenie drobnych elementów. Mikropercepcje nie odnoszą się do żadnych  przedmiotów, więc możemy nazwać je halucynacyjnymi. Świat istnieje tylko w swoich halucynacyjnych "przedstawicielstwach" zawartych w monadzie. Jest przenikaniem się fal, echem, mgłą, masą tańczących cząsteczek. Wyłania się za stanu śmierci albo katalepsji, ze snu albo odrętwienia. Głębiny monady zdają się składać z nieskończoności maleńkich fałdów zwijających się i rozwijających we wszystkich kierunkach. Jej reakcje na te pobudzenia przypominają spontaniczne ruchy człowieka łaskotanego w czasie snu.

    Drobne, niejasne, pomieszane postrzeżenia tworzą naszą makropercepcję- świadomą, jasną i wyraźną apercepcję. Zapewniają jej ruch i przemiany. Uświadomiony ból następuje po przyjemności, gdy dochodzi do zjednoczenia destabilizujących ją, zawartych w niej tysięcy drobnych "pół-bólów". Niezależnie jak nagle uderzę swojego zajętego jedzeniem psa, zwierzę połączy wcześniej takie doznania jak mój wrogi zapach i uniesienie pałki. Odczucie głodu następuje po odczuciu sytości, ponieważ tysiące elementarnych form głodu ( dotyczących soli, cukrów, tłuszczy) uwalniają się w rozmaitych, nierozróżnialnych rytmach.
    Drobne postrzeżenia są komponentami apercepcji, tworzącymi percepcyjne przejścia i przekształcenia. Konstytuują podstawowe animalne stany istnienia: czuwanie i niepokój. Maleńkie fałdy są "ukłuciami" bólu lub przyjemności. Te ukłucia są w zamkniętej monadzie przedstawicielstwami świata. Zwierzę rozglądające się z niepokojem albo czuwająca dusza, sygnalizują istnienie drobnych postrzeżeń, które nie zjednoczyły się w obecną percepcję, nie wynikają z poprzedniej ani nie przygotowują nadchodzącej.
    Na poziomie makroskopowym rozróżniamy percepcje i skłonności. Skłonności tworzą przejścia między percepcjami. Są formalnymi warunkami wielkich, złożonych fałdów. Jednak na poziomie mikroskopowym nie możemy dokonać takiego rozróżnienia. Nie istnieją drobne skłonności. Nakłucia niepokoju przenikają i destabilizują całość procesu postrzegania. A więc teoria drobnych postrzeżeń jest ufundowana na dwóch racjach: 1) metafizycznej- każda postrzegająca monada istnieje w świecie, który w całości w sobie zawiera; 2) psychologicznej- każda świadoma percepcja zakłada nieskończoność drobnych postrzeżeń, które ją przygotowują, kształtują i zapewniają jej przemiany. Od kosmologicznego do mikroskopowego, lecz także od mikroskopowego do makroskopowego.
    Władza postrzegania przekształca świat w uduchowiony, ożywiony pył. Jej zadaniem jest zapewnianie przejść od drobnych, molekularnych postrzeżeń do świadomych, molarnych percepcji. Opracowuje proces totalizacji, w którym chwytamy całość niedostrzegalnych części. Chwytam szum morza i hałas grupy ludzi, nie rozróżniając dźwięków pojedynczych fal czy poszczególnych jednostek. Leibniz nazywa to kwestią totalizacji, nie ma jednak na myśli dodawania homogenicznych części, relacji całość-część. Całość może być tak samo niedostrzegalna jak części: na przykład, kiedy nie słyszę jednostajnego skrzypienia młyna, ponieważ jestem do niego przyzwyczajony. Buczenie, bzyczenie czy wybrzmiewanie są całościami wymykającymi się percepcji. Leibniz ma na myśli relację tego, co zwyczajne do tego, co się wyróżnia. "Istnieją niezliczone niepozorne postrzeżenia, trwające zbyt krótko, byśmy mogli je sobie uświadomić lub zapamiętać." Relację rozumiemy w sposób matematyczny: świadoma percepcja zostaje wytworzona, gdy co najmniej dwie różnorodne części wchodzą w różniczkową relację określenia osobliwości. Możemy to sformalizować: ydy + xdx= 0, albo dy/dx=-(x/y). Na przykład, zieleń zjawia się, kiedy stopniowo zmniejsza się intensywność niebieskiego i żółtego, pozostających w różniczkowej relacji determinującej zielony: db/dy. Żółty i niebieski są wtedy określone przez różniczkowe relacje dwóch kolorów, których nie potrafimy wykryć albo przez dwa stopnie światłocienia (dy/dx= y). Tak samo jest w przypadku poczucia głodu, gdzie braki cukrów lub tłuszczy wchodzą w różniczkowe relacje, określające głód jako coś wyróżniającego się, coś wartego uwagi. Szum morza powstaje, gdy co najmniej dwa drobne, narastające i różnorodne postrzeżenia fal stają się częściami relacji, pozwalającej powstać trzeciemu dźwiękowi, zagłuszającemu je, i dochodzącemu do świadomości. Tak samo pozycja śpiącego kształtuje się w związku z fałdami pościeli i z jakimś nawykiem. "Dobra", makroskopowa forma jest zawsze powiązana z mikroskopowymi procesami.

    Świadomość to kwestia progu. Musimy wytłumaczyć, dlaczego próg jest tam, gdzie jest. Progi są licznymi, minimalnymi jednostkami świadomości. Niepozorne postrzeżenia są zawsze mniejsze od wirtualnego minimum, i w tym sensie, nieskończenie małe. Są selekcjonowane z relacji różniczkowych i produkują uświadomione jakości. Nie tworzą sumy części, lecz pojawiają się jako konieczności, elementy źródłowe, "dyferencjały świadomości". Do tego wątku Leibniza powrócili postkantyści, jak Fichte, a zwłaszcza Salomon Maimon, który z psychicznego automatyzmu percepcji wyciągnął najdalsze wnioski. Percepcja nie może zakładać działającego na nas przedmiotu ani warunków jego oddziaływania. Zakłada tylko zwrotne określanie się różniczek ( dy/dx ) oraz określoność czasoprzestrzeni. Przekraczając kantowską metodę warunkowania, Maimon przywraca wewnętrzną, subiektywną metodę generacji. Relacje różniczkowe łączą nie tylko empirycznie dane przedmioty zewnętrzne, ale też wewnętrzne, różnorodne pojęcia przedmiotów. Sfera przedmiotów fizycznych oraz sfera matematycznych przestrzeni odnoszą się do transcendentalnej (różniczkowej i generatywnej) psychologii percepcji. Czasoprzestrzeń przestaje być daną pierwotną, by przekształcić się w zespół różniczkowych relacji w podmiocie. Przedmiot przestaje być dany empirycznie, by stać się produktem percepcyjnej relacji w świadomości. Kolor zielony jako Idea rozumu jest aktualizacją wiecznego Przedmiotu oraz daną, określoną w przestrzeni figurą. Kant zarzucał takiej koncepcji, że przywraca "nieskończone rozumienie". Nieskończoność oznacza obecność nieświadomości (nie-jaźni), wyłaniającej się ze skończonej myśli. Niepokoiło to Kanta podczas badania różnicy między ja określającym, a ja określanym. Dla Maimona tak jak dla Leibniza, zwrotna determinacja przez różniczkowanie nie o odnosi się do boskiego rozumu. Nieskończone rozumienie wynika z drobnych postrzeżeń jako przedstawicielstw świata w skończonej jaźni. Barokowa równowaga albo nierównowaga, nieskończoność obecna w skończoności.

    Teraz zaczynamy rozumieć, jak ten sam argument może powoływać się na niejasność i jasność. Według Leibniza jasność wyłania się z ciemności i jest w niej zanurzona. Kartezjańska mapa (ciemność-jasność-pomieszanie-rozróżnienie) zostaje przerysowana, nabierając zupełnie innego znaczenia i ustanawiając nowy zespół relacji. Niepozorne postrzeżenia tworzą mroczny pył świata- ciemne głębie monady. Oświetlone są tylko relacje różniczkowe między nimi. Jasna percepcja koloru zielonego powstaje dzięki relacjom drobnych, ciemnych, krótkotrwałych postrzeżeń koloru żółtego i niebieskiego. Żółty i niebieski staną się jasnymi i świadomymi percepcjami, jeśli inne relacje różniczkowe wyniosą je do światła. Takie relacje są działającym od przypadku do przypadku mechanizmem selekcji drobnych postrzeżeń. Oświetlają i rozjaśniają wyłaniającą się z nich świadomą percepcję. Rachunek różniczkowy jest psychicznym mechanizmem postrzegania, jest automatyzmem jednocześnie zanurzającym się w ciemności i określającym jasność.
   Mamy dwa pojęcia tego mechanizmu: uniwersalne i indywidualne.Po pierwsze,ten sam świat jest zawarty we wszystkich istniejących monadach, charakteryzujących się tą samą nieskończonością drobnych postrzeżeń i tymi samymi różniczkowymi relacjami, składającymi się na świadomą percepcję. Zatem wszystkie monady postrzegają tę samą zieleń, tę samą nutę, tę samą rzekę- i jest w nich aktualizowany ten sam wieczny przedmiot. Z drugiej strony, poszczególne monady różnią się swoimi każdorazowymi aktualizacjami. Dwie monady nigdy nie postrzegają tej samej zieleni w tych samych proporcjach światłocienia. Można powiedzieć, że każda poszczególna monada faworyzuje określone różniczkowe relacje, co nadaje jej percepcji pewną wyłączność. Inne relacje nie przekraczają progu konieczności. W monadzie zawiera się nieskończoność drobnych postrzeżeń, które nie ustanawiają relacji. Relacje różniczkowe "wybierają" niektóre z nieskończoności współmożliwych drobnych postrzeżeń- i wytwarzają w ten sposób świadomą percepcję. Wszystkie monady wyrażają ten sam świat, ale każda posiada (odróżniającą ją od pozostałych) wyłączną strefę jasnej ekspresji: "subdywizję".
     Subdywizje pojawiają się w związku z porządkami jasności i wyraźności w leibnizjańskiej klasyfikacji idei. W przeciwieństwie do Kartezjusza, Leibniz rozpoczyna od ciemności. Jasność wyłania się z ciemności w źródłowym procesie. Jasność zanurza się w ciemności, nieustannie zanurza się coraz głębiej. Oto światłocień natury. Rozwój rozpoczyna się od ciemności: coś jest bardziej lub mniej jasne w takim stopniu, w jakim ujawniają to zmysły. Tym sposobem rozwiązujemy początkowy paradoks. Nawet jeżeli te same różniczkowe relacje stosują się do wszystkich monad, to nie wszystkie uzyskają ten sam stopień jasności; nie wszystkie osiągną próg, od którego można mierzyć ich zgodność ze świadomą percepcją.
    Przypomnijmy dwie napotkane wcześniej trudności. Pierwszą stwarzał postulat, odwołujący się na przemian do niejasności i jasności. Druga polegała na tym, że jasność zależała od niejasnego pojmowania. Jasność wyłania się z ciemności, przechodząc przez swoiste pierwsze sito. Inne filtry oddzielają to, co wyraźne od tego, co zmieszane. Taka jest rola relacji różniczkowych. Mamy do czynienia z nieskończoną ilością filtrów, pozwalających przejść tylko tym drobnym postrzeżeniom, które w każdym przypadku ustanawiają względnie jasną percepcję. Każdy poziom natury tworzy własne filtry. Jasność jest względnie ciemna i absolutnie zmieszana, a to co wyraźne jest względnie zmieszane i absolutnie nieadekwatne. Co właściwie oznacza kartezjańskie wyrażenie "jasne i wyraźne"? Dlaczego Leibniz je podtrzymuje? Uprzywilejowana strefa monady składa się z pomieszanych zdarzeń, a mimo to nazywamy ją jasną i wyraźną. Przecież nic nie może być jednocześnie jasne i wyraźne.
    "Wyraźne" musimy rozumieć jako "wyróżnione, odznaczające się albo warte uwagi." Pierwszy filtr decyduje o następnych percepcjach. Stosuje się do zwyczajnych postrzeżeń i wydobywa z nich, to się wyróżnia, co jest jasne i odróżnione. Ścisła wyraźność zakłada kolejny filtr, podporządkowujący to, co się odznacza temu, co regularne. Wydobywa on wewnętrzne osobliwości wyraźnej percepcji, czyli idei. Musimy  założyć jeszcze trzeci, przekraczający władzę wyobraźni filtr- to, co adekwatne lub kompletne. Wydziela on "zwyczajne" z "pojedynczego". Organizacja filtrów konstytuuje cyrkularny system. Podziwiając go, wykrzykujemy na jednym oddechu: "Wszystko jest zwyczajne, wszystko jest wyjątkowe!"


0 Comments:

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home